Rzecz o selektywnym raportów czytaniu...
Rzadko wchodzę w polemiki ze swoim szanownym kolegą Wojciechem Jabczyńskim, rzecznikiem Grupy TP, gdyż w zderzeniu z demagogią fakty nie stoją na wygranej pozycji. Ale trudno, spróbuję podjąć wyzwanie… Otóż w swoim wpisie Wojtek cieszy się, że w Polsce mamy jeden z najtańszych dostępów LLU w Europie (w ujęciu nominalnym) a Netia rzekomo twierdzi, że LLU jest za drogie.
Fakty są natomiast takie, że również ceny detaliczne (w ujęciu nominalnym) są u nas jednymi z najniższych w Europie, zaś opinia, do której pije Wojtek (przedstawiona w tym tekście polemicznym Pawła Żyteckiego z Netii do tego wywiadu jego odpowiedniczki z TP) sprowadza się do twierdzenia, iż w świetle realiów ekonomicznych wysuwane ponownie przez TP postulaty podwyższenia cen LLU są co najmniej kuriozalne.
Przypomnę tylko, że w 2009 roku niezależny audytor - firma Ernst&Young w swojej opinii do kalkulacji kosztów przedstawionej przez TP stwierdził, że LLU powinno kosztować 5,52 zł zł (teraz kosztuje 22 zł a TP oczekiwała 28 zł), BSA średnio 10 zł (teraz średnio 22 zł a TP oczekiwała 18 zł), zaś WLR 8 zł (zamiast nieco ponad 20 zł obecnie, przy oczekiwaniach TP w wysokości 31 zł).
Ówczesna Prezes UKE, mając w ręku takie wyniki audytu E&Y zawarła z TP porozumienie i w zamian za deklaracje inwestycyjne, pozostawiła ceny hurtowe bez zamian. Moje zgrubne wyliczenia wskazują, że w efekcie nieobniżenia cen hurtowych, w ciągu 3 lat TP "zarobiła" około 800 mln zł. Można więc śmiało powiedzieć, że operatorzy alternatywni (pośrednio klienci tych operatorów) mają spory wkład finansowy w modernizację sieci TP.
Drugi, równie błędny wniosek, zaprezentowany przez kolegę z TP w omawianym wpisie, to rzekoma wysoka konkurencyjność polskiego rynku telekomunikacyjnego. Przeczy temu m.in. ostatnia (dość szczegółowa) analiza UKE, która jasno stwierdza, że konkurencyjne są rynki lokalne w zaledwie 4 na prawie 2500 gmin! W niemal wszystkich pozostałych TP kontroluje 40 proc. i więcej rynku. Liczby te nie dziwią, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż w Polsce jest około 4 - 5 mln lokali, które mają wyłącznie zakończenia sieci "narodowego" operatora. Dzięki regulacjom europejskim i konsekwencji poprzedniej Prezes UKE (pomimo licznych obstrukcji TP, za które została nawet surowo ukarana przez Komisję Europejską) również Ci klienci mają wybór.
Powyższa tabela z raportu WIK pokazuje wyraźnie, że późny start demonopolizacji polskiego rynku i parę innych czynników sprawia, iż udział operatorów alternatywnych w rynku regulowanym (sieci operatora zasiedziałego) jest jednym z najniższych w Europie. W przypadku LLU w Polsce udział operatorów alternatywnych wynosi nieco ponad 5 proc., podczas gdy we Francji 40 proc. Uwzględniając zarówno BSA, jak i LLU w Polsce udział operatorów alternatywnych w usługach na sieci operatora zasiedziałego nie sięga nawet 25 proc. (czyli TP ma ponad 75 proc. tego rynku!). Dla porównania we Francji FT ma zaledwie ok. 45 proc. udział w tak rozumianym rynku!
P.S. Raport WIK-Consult, który stał się przyczyną tej dyskusji nie jest wcale poświęcony cenom miedzianego LLU a traktuje o (nie)realizacji Agendy Cyfrowej i jego głównym wnioskiem jest to, że sieci NGA operatorów zasiedziałych powinny być otwarte na konkurencję a dopóki operatorzy tacy jak TP czerpią ogromne zyski z dawno już zamortyzowanej infrastruktury miedzianej, dopóty nie ma szansy na realne inwestycje w sieci światłowodowe. Mam nadzieję, że mój kolega zgadza się także z tą tezą powoływanego przez siebie raportu